Odcienie piękna

Jak zbłąkanej mewy krzyk, płynie życie moje.
Pędzę w bezmiar błękitnej przestrzeni.
Pode mną morskich fal szmaragdowe zwoje,
A na nich, złocistym pluskiem Słońce się mieni.

Pędzę w otchłań słonecznych promieni
I dalej ku gwiazdom promiennym.
By powrócić, gdy dzień w noc się zamieni,
I sycić źrenice, widokiem jakże odmiennym.

W granacie nocy, tysiące gwiazd się mieni.
Klejnoty nocy wpadają w głębię przepastną
I teraz widzę, że piękno ma wiele odcieni,
Nawet wtedy, kiedy gwiazdy zbledną i zgasną.