Moje miasto

Kiedy jeszcze w wieńcu Plant włada czanej nocy cień,
Przez Floriańską Bramę wkrada się blady świt na krakowskie ulice.
Gród Kraka zacznie swój kolejny, nowy dzień.
I wkrótce, barwne kramy w świecidła strojne, otworzą Sukiennice.

Gzymsy kamienic senne gołębie obsiadły.
Krakowskie kwiaciarki w wonne barwy swe stragany stroją,
Sztaudyngiera gołębie już Rynkiem całkowicie zawładły,
Nawet dostojnego mistrza Adama, ni jego Muz się nie boją.

Stukot kopyt końskich bruk krakowski pieści.
To zjeżdżają Gałczyńskiego zaczarowane dorożki.
Wkrótce Hejnał Mariacki dzień nowy obwieści
A na płycie Rynku zaczną rej wodzić krakowskie kumoszki.

Już gra skoczna muzyka
Chwieją się pawie pióra na krakowskich czapeczkach
Gościnnie zaprasza Jama Michalika
A obcojęzyczny tłum drepce po krakowskich uliczkach.

Barwne parasole rozgoszczą się w kawiarnianych ogródkach,
Siedzący pod nimi będą jeść lody, pić kawę i palić fajki.
Krakowskie bajgle, te z solą i makiem, wjeżdżają w oszklonych
budkach.
No niech ktoś zaprzeczy, że magiczny Kraków, to nie jest miasto
z bajki!

Powrócisz tu choćbyś za Ocenanem był
Przywiedzie Cię tu magia wawelskiego czakramu
Zechcesz wrócić z całych swych sił
By posłuchać hejnału, ale już w krakowskim domu.