Białucha

W kalejdoskopie wspomnień, wracam do dziecięcych lat.
Myśli moje biegną wzdłuż Białuchy brzegu.
Mój Boże..., ile się zmieniło, a pamięć wyryła tak wiele radosnych
i smutnych dat.
A rzeka, wciąż ta sama, latem w wieńcu zieleni, zimą w okowach lodu
i śniegu.
To ona mnie szumem do snu kołysała,
Zachłanna topiła Słońce, Księżyc i miliony gwiazd.
Wszystko to pamiętam, od czasu, gdy byłam jeszcze mała.

Do dziś czuję aromat wiosny, unoszący się z kwitnącej wikliny.
W uszach mam świergot ptaków powracających do gniazd.
I ja powracam, a zegar czasu nieubłaganie odlicza kolejne, kolejne życia godziny.